sobota, 13 kwietnia 2013

Złe dobrego początki...


W okolicach 4 urodzin Gabrysia zaczęła się interesować literami i cyferkami. I wtedy zaczęła dostawać różne książeczki, zabawki, literki magnesowe, piankowe i co tylko. I tak się bawiła, robiła te książeczki. Po pewnym czasie mała zapytała „Ania, nauczysz mnie czytać?” No więc, jak Ania miała odmówić;D To się Ania zabrała do pracy przypominając sobie swoje dzieciństwo jak tą trudną sztukę czytania opanowywała. No to zaczęłyśmy od zabawy typu:
Ja: Gabi na jaką literkę zaczyna się słowo BANAN
Gabi: BA
Ja: Nie Gabrysiu, BANAN zaczyna się na BY
A Gabi patrzy się na mnie jak na kosmitę… I wcale jej się nie dziwię. No bo gdzie tu BY w tym BANANIE?
Bawiłyśmy się też w robienie słownika, tzn na kartce rysowałyśmy A i obok arbuz, B i obok banan.
No i minęło ponad rok, a Gabrysia dalej tych liter nie umiała. Zapytania „jaka to litera?”  rzadko wiedziała, zazwyczaj zgadywała albo mówiła, że nie wie.
I dzięki temu, że tak opornie jej szło stwierdziłyśmy z babcią, że coś jest nie tak. I wtedy dopiero zaczęłam się interesować tematem i odkryłam serię „Kocham czytać”. I zaczęłyśmy naukę i zabawę w jednym:) A ja pochowałam wszelkie "źródła" literkowe i zapanowały SYLABY!


A o naszych trudnych początkach sylabowych to następnym razem;D

2 komentarze:

  1. Witaj, jestem zachwycona Twoimi pomysłami! :-)
    Z niecierpliwością czekam na posta o początkach sylabowych :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo!
    Będzie wkrótce:)

    OdpowiedzUsuń