piątek, 12 kwietnia 2013

Gabrynia bardzo lubi naszą naukę. Kiedyś się zapytałam:
Ja: Gabrysiu, a my się uczymy czy bawimy?
Gabi: Bawimy się i uczymy:)

Ostatnio powycinałam zwierzątka, ponaklejałam na kartkę, porobiłam napisy, i na podstawie podpisu sprawdzamy, które zwierzątko jak się nazywa.



A tutaj jeszcze jedna czytanka samoróbka, bardzo szybka i króciutka;)


Mamy w domu mnóstwo piesków, więc trzeba było wszystkie psy nakarmić podpisanymi kostkami.

Pewnego dnia mała zrobiła sobie "domek z koca" na podłodze i w środku była poduszka i wiele różnych zabawek:) Wykorzystałam sytuację, aby do zabawy dołączyć trochę czytania, co spotkało się z dużym entuzjazmem. Gabrysia w domku miała "sklep internetowy", a ja byłam kurierem i dostarczałam zamówienia i po zrealizowaniu "niosłam na pocztę". Gabryni tak się podobało, że nie nadążałam z zamówieniami;D

I witam serdecznie pierwszego obserwatora: Adę. Bardzo mi miło:)

4 komentarze:

  1. witam witam :-). pierwsza jestem ,hurra! Mój blog co prawda leży i kwiczy
    ale ostatnio coś tam ruszyłam ,a jak czytam ile Ty fajnych zabaw wymyślasz
    dla siostry ,to od razu mam większa motywacje :-) Po prostu muszę miec
    aparat w pobliżu i popstrykać nasze sylabkowe zabawy, będzie można
    wymieniać doświadczenia :-) Trzymam kciuki i niecierpliwie czekam na
    kolejne posty , super że jest kolejny blog o tej tematyce po polsku, na
    tych amerykańskich o homeschoolingu jednak o sylabkach nie napiszą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem łasa na wszelkie pomysły, więc czekam na sylabowe posty z niecierpliwością:)

      Usuń
  2. Och, jak ja uwielbiam takie domowej roboty czytanki dla dzieci! Pierwsza zabawa z podpisami do zwierzątek jest super! Ja bym tylko dorobiła kontrolę błędu (np.te same obrazeczki w miniaturce na odwrocie napisów), żeby dziecko mogło sobie samo sprawdzać czy dobrze czyta...
    Szkoda, że my mamy jeszcze tak daleko do tego etapu... W ogóle wszystkie zabawy są świetne - bardzo się cieszę, że piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za miłe słowa:)
    Właściwie to rzeczywiście powinnam dodać kontrolę błędu. Szczególnie zwracałam na to uwagę na samym początku nauki, ale ostatnio jakoś mniej, bo wiadomo to więcej roboty i już się tak nie chce. Ale trzeba do tego wrócić, bo moje słowo "nie, przeczytaj jeszcze raz" gorzej działa, niż "sprawdź z tyłu czy na pewno tak". W zabawie, którą teraz robię już będzie kontrola na pewno:)

    Na pewno Dominik w końcu załapie i pójdzie jak burza, zanim się obejrzysz:) Trzymam kciuki, żeby jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń